Bruk Moniuszki lśni od porannej rosy
chłodny świt
Aleksis Langer ma dziś gęsią skórkę
wpatrzony w Aniołów Stróżów rozmawia
sam ze sobą
Przyglądam się jego dumnej twarzy
Dostojnym ruchem poprawia binokle
podnosi wąs
wolnym jak wschód słońca gestem
pogłaskuje kruczo czarną brodę
O czym tak myślisz Mistrzu?
Z kim tak wymieniasz słowa?
Patrzysz na mnie
Nic nie mówisz
Prawą dłoń opierasz o dębową laskę
Miło, że zszedłeś z fasady
Ożyłeś, by zanurzyć swoje wiekowe spojrzenie
w pięknie Wałbrzycha
by ogrzać kamienną twarz przy wstającym słońcu
i rozpromienić zamyślone oczy
Dawno Cię nie było
usiądź z nami na ławce
przed Magistratem
Wypij z nami kawę
Opowiadaj, co widziałeś przez dekady
Opowiedz o stukających tramwajach
iskrzących zimą kominach
Mów nam o niemieckich dzieciach
bawiących się szmacianką
w wirydarzach starych kamienic
i na szkolnych wybiegach Bäckerstrasse
Opowiedz o kobietach wracających z zakupami
w samstagowy poranek
Opowiadaj w swoim ojczystym języku
nie krępuj się,
my Cię zrozumiemy bez problemu
Mów do nas tak, jak kreśliłeś plany
Aniołów Stróżów
prosto, dosadnie i z rozmachem
Wynoś nasze serca na neogotyckie szczyty
wieżyczki, gzymsy i niebosiężne wimpergi
Kreśl w naszych umysłach ażurowe witraże
wykończone dumnym ostrołukiem
Stawiaj filary rozsądku podtrzymujące palmowe sklepienia
i krzyżowe wykończenia naszej trudnej codzienności
Wymaluj maswerkowe rozety na płaskich elewacjach
naszej rutyny i pośpiechu
Zamknij w naszej mentalności miłość do piękna
ukoronuj kwiatonami nasze plany
My ci postawimy pomnik
Nie zimny i kamienny
lecz wiecznie żywy wrażliwością
i ciepły wewnętrzną harmonią
Zostań z nami Mistrzu
bo ma się ku porankowi
Opowiadaj, my Cię słuchamy…