Wymykasz się ciągle bezdusznym spojrzeniom

chowasz twarz w pomarszczonych dłoniach

jak dziecko udajesz, że Cię nie ma

że mapa kłamie

Zagłuszasz kołatanie wagoników

w bezkresnych szybach i sztolniach

bicie Twego czarnego serca

pamięta jeszcze niemca

Przypomnij nam, jak siecią linii tramwajowych

otulałeś całe swe ramiona

dźwięk dzwonków

trzask zamykanych drzwi

rozlegał się od Mijanki po Stary Zdrój

od Sobięcina po Piaskową Górę

Gdzieś Ty zgubił swoją świetność

która zginała kolana największym śląskim sztygarom?

Czemu nie chcesz pokazać nam swojego serca?

Pamiętasz, jak z serdecznością witałeś kroki górników

przemierzających chodniki Thoreza?

Jak nastawiałeś uszu na rytmiczne bębny barbórkowych odpustów?

Kapelmistrz podnosi buławę

bergkapela gra a Ty zakrywasz twarz?

ukrywasz oczy w dłoniach?

Dudni tylko Twoje serce

schowane gdzieś głęboko

pod ciężarem ulic i renesansowych kamienic

pod wielką betonową płytą

podzamczańskich dolarowców

niby ładnych, a jednak przeklętych

Cicho klękam na mokrym bruku Antka Kochanka

dotykam rozgrzanym uchem

mokrej od rosy posadzki

słucham

Bo wiem, że gdzieś tam głęboko Twoje serce bije

Rytm żelaznych kilofów

i stukot suwanych wagoników mówi mi

że Ty żyjesz.

Przykładam drżącą dłoń do murów Kina Zorza

wyczuwam drgania odtwarzanego

czarno-białego filmu

lampa rozgrzana do czerwoności

nadtapia i tak sfatygowaną już kliszę

Bosą stopą dotykam kostki

na pustym dworcu Wałbrzych Miasto

mrowienie przeszywa mnie do czubka głowy

Bo Ty gdzieś tutaj jesteś

Nadjeżdża szynobus

widzę, jak ze spuszczoną głową zmierzasz do drzwi kolei żelaznej

zrywam się z miejsca z jednym butem na nodze

nikt nie widzi, dzięki Bogu

I gdy krok stawiasz na stopień wagonu

szarpię Cię za kościste ramię

Nie! Krzyczę szklistymi oczami

Nigdzie nie wyjedziesz!

Nie dla Ciebie świat daleki

Zostajesz z nami Wałbrzychu Wielki

cisza

pociąg zniknął pod rzęsami mgły

zatrzepotały tylko dworcowe gołębie

wirem powietrza przesuwając niedopałek papierosa

stoję z jednym butem na nodze

a ty chowasz się pod sklepieniem peronu

Nie mówisz nic nikomu